ACTA 2 na ukończeniu. Tak będą wyglądały wyniki wyszukiwania w Google
W, na razie jeszcze projekcie tej dyrektywy, nadal znajdują się dwa bardzo niebezpieczne zapisy w artykułach 11 i 13. Pierwszy zakłada, że Google oraz inne wyszukiwarki, a także Facebook będą płaciły serwisom internetowym za to, że… ich treści pojawiają się w wynikach wyszukiwania albo na platformie. W tym celu giganci internetowi musieliby wykupić specjalne licencje. Autorzy ACTA2 chcą, żeby opłatom podlegały nawet nagłówki oraz krótkie opisy artykułów.
Google już zapowiedział, że zamierza dogadać się tylko z niektórymi podmiotami, co bardzo ograniczy widoczność innych mediów, a w praktyce obniży dostęp do informacji.
„Teraz Google jest dostępne dla wszystkich treści od dużych i od małych wydawców. Dzięki temu można poznać różne punkty widzenia i tematy, publikowane przez ponad 80 000 wydawców. Wersja prawa autorskiego, którą proponuje Parlament Europejski wymagałaby od wyszukiwarek uzyskania licencji, co mogłoby zmusić dostawców tych usług do wybierania, które materiały będą dostępne w wynikach wyszukiwania, a które nie. Na tym najbardziej skorzystają więksi wydawcy, a w przypadku mniejszych ruch zostanie ograniczony, co utrudni małym, niszowym i nowym publikacjom znalezienie odbiorców i generowanie przychodów” – piszą przedstawiciele Google
- Wyjaśnijmy, że artykuł 11 powstał po to, żeby chronić dziennikarzy i ich pracę, co my szanujemy. Dbamy, żeby wspierać szeroko rozumiany przemysł informacyjny, ponieważ dziennikarstwo ma fundamentalne znaczenie dla funkcjonowania wolnej demokracji. Stworzyliśmy Google, żeby zapewnić każdemu równy dostęp do informacji. Jednak art. 11 może obalić tę zasadę i wymagać, żeby usługi online zawierały oferty handlowe z wydawcami, żeby wyświetlać hiperlinki i krótkie fragmenty wiadomości. Wynikałoby z tego, że wyszukiwarki, agregatory wiadomości, aplikacje i platformy będą musiał wprowadzać licencje komercyjne i decydować o tym, które treści brać pod uwagę na podstawie tych umów licencyjnych, a które pominąć – powiedział wiceprezydent Google News, Richard Gingras.
Mimo niezadowolenia z ACTA2 Google już przeprowadził pierwsze testy tego, jak będą wyglądały wyniki wyszukiwania po wejściu w życiu artykułu 11, przy założeniu, że wyszukiwarka nie będzie płaciła wydawcom (przypomnijmy, iż dokładnie tak stało się w Hiszpanii i Niemczech).
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj